To już chyba po zimie. Ostatnie dni z nocnymi mrozami... chyba, przynajmniej tak prognozują. Niestety te nocne spadki temperatury rozsadziły nam wodomierz, mimo iż był ogacony - panowie z wod-kan przyjechali i założyli nowy, a ja owinąłem go lepiej i grubszą warstwą izolacji z waty mineralnej.
Wiosna zawitała na stawy i ptactwo jak co roku rozpoczęło rywalizację o najlepsze rewiry. Życie tętni wokół staruszka. Zaroiło się też od dekarzy na dachu i stolarzy, którzy osadzili okna i drzwi.
Po raz pierwszy ZAMKNĘLIŚMY budynek NA KLUCZ... niesamowite uczucie.