30 maja 2014

Super belki

Zatrzymaliśmy się na chwilę w opowieści zastanawiając się czy dobrze kalkulujemy to co robimy...
Ostatni post, zdjąłem bo kuł w oczy nie tylko czytelników, ale i nas... faktycznie oglądało się go jak sekcję zwłok i ściskało w dołku. Przy tej okazji poczuliśmy też, jak to jest kiedy osiągnie się dno, bo my je właśnie osiągnęliśmy. Kiedyś pewnie wywieszę go znowu, bo to kawałek historii i emocji zawiera sporo. Musimy tylko nabrać do niego większego dystansu i przyzwyczaić się do nowej sytuacji... bardziej budującej. ZiŁy pewnie wiedzą o czym piszę bo z ich relacji wynika że etap mają podobny i odczucia tożsame.
Teraz na szczęście już się wznosimy i relacje za chwilę pojawią się na nowo snując mamrotów ciąg dalszy.

Dzisiaj jednak chciałem pokazać co kryje w sobie stary dom pełen niespodzianek... otóż kiedy ruszy się coś co się kruszy, ledwo stoi czy leży, to niespodziewanie okazuje się za moment, że to coś kryje następnego cosia a tych cosiów jest coraz to więcej. Kiedy kupisz stary dom, to nigdy do końca nie wiesz ile cosiów dostałeś gratis...
Dzisiaj wiemy już, że mamy spory skład z super drewnem bogatym w białko ale za to z małą zawartością celulozy i sami nie wiemy co z nim zrobić... jest tego cała sterta. Chyba tylko w komin...



















12 komentarzy:

  1. Niektóre, te zdrowsze, można przeformatować. Wychodzą świetne parapety do okien.
    Te gorsze idą w komin, tyle że bardzo kopcą. Szyba kominka jest prawie natychmiast czarna.
    Proszę nie kasować postów. Niech będą cenną uwagą dla innych rozważających kupno starego domu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Parapetów z tego nie wykroję za mało drewna w drewnie :) W większości wygląda to tak że środek belki to jeszcze drewno (takie kółeczko wokół rdzenia o średnicy kilku cm) a dalej to już mąka... Co najwyżej wyjdą z tego listewki... no może kilka belek da się wyselekcjonować... najlepsze są stropowe z jednego pokoju z części mieszkalnej, ale też nie wszystkie.
      Post drzemie za pazuchą ale nie będę go teraz reaktywował... wywierał na nas przygnębiające wrażenie, prawdę mówiąc to nawet dołował i wywierał ucisk na żołądek. Stąd chwila na głębszy oddech.
      Dzisiaj psyche się trochę unormowała bo pniemy się do góry i rośnie optymizm razem z murami.

      Usuń
  2. Proszę nie znikać tak bez uprzedzenia.
    Ziły Was przebiły! I jeszcze mają dwugłową krowę.
    Ale przeżarte te belki. A wydawały się być w całkiem niezłej kondycji. Takie u nas były stropy i schody. Maleńki kotek skoczył sobie żwawo na pięterku i już był na parterze. Dobrze, że żadne dziecko wtedy tam nie weszło.
    Pozdrawiam i czekam na dalsze relacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas kilka razy zapadła się taczka przebijając podłogę. Mało brakowało i lądowała by piętro niżej... trzeba było bardzo uważać. Były miejsca gdzie nie dało się zbijać desek podbitki bo pod ciężarem młota robiły się dziury na wylot. Dechy się kruszyły zamiast odbijać się od belek stropowych.
      Murłaty i płatwie okapowe były doszczętnie przegniłe bo woda ściekała po wewnętrznej połaci dachu. Belka stropowa na której wzniesiona byłą ścianka kolankowa była przegnita, ugięła się pod ciężarem cegły i groziła zawaleniem. Ścianka kolankowa odspoiłą się od ściany szczytowej i pękła w 2 miejscach. Obniżyło to murłatę na załamaniu połaci dachowej zmieniając rozkład sił krokwi, te napierały ciężarem dachu na ściany szczytowe... stąd pojawiło się pęknięcie w narożniku ściany zewnętrznej bo te nie miały wieńca.... teraz już mają.
      Cały problem w tym że nie mamy kotka, musieliśmy użyć siły ludzkiej.
      Relacje się pojawią, ino ino...
      z pozdrowieniami Bagienni

      Usuń
  3. Jak nietrudno się domyślić - też mamy dużo białka w celulozowej otoczce. Zrobimy z tego takie te, donice takie jakby, koryta na kwiaty, czy coś.

    Co do reszty...to znaczy resztek...czekamy na odradzanie się Oldboja z popiołów, ale skoro Wasz Dziadek wziął się w garść, to i nasz za kilka tygodni powinien się ogarnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tożsamy plan mamy, tym bardziej że grunt mamy bardzo piaszczysty. Myśleliśmy właśnie o zrobieniu skrzyń i nawiezieniu do nich ziemi pod warzywnik.

      Mamy prawdziwą kopalnię piasku... gdzie nie wbiję łopaty tam sypkie złoto.

      Usuń
  4. Nasz skład wysokobiałkowych bali trafił w komin, szkoda ze zajeździliśmy przy tym dwa łańcuchy do piły bo najeżone toto gwoździami było jak jeż;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaa, teraz mnie czekają porządki. Czekam tylko aż prąd dostanę na kabel, bo niestety piłę mam elektryczną. Już wiem że nie będzie fajnie kiedy używałem pożyczonej spalinówki to zniknąłem w tumanie drzewnego pyłu.
      Część kołków poszło na słupki do prowizorycznego ogrodzenia z siatki leśnej.

      Usuń
  5. o, teraz dopiero zobaczyłam ten wpis ( nie u siebie,a na innym blogu). No, cóż, boimy się dotykać sufitu w głównej izbie, bo może się okazać tworzywem wzbogaconą w dużą ilość białka owadziego...Takie to "uroki" staruszków, trzeba je protezować, ech...
    Uszy do góry, nie jeteście z tym białkiem sami:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widzisz nic ciekawego... Poza tym że mamy więcej nieba nad głową... Taki kabriolet nam się zrobił. Z okazjonalnym bocianem na kominie. Na szczęście już za późno na budowanie gniazd, bo najwyraźniej spodobała mu się miejscówka.

      Usuń
  6. Nie łatwe to czegoście dokonali, niełatwe. Wiem, jak to jest patrzeć na taki właśnie etap od-budowy. Jestem całkiem blisko a może nawet znacznie dalej:) Moja sąsiadka z Dalkowa powiedziała mi kiedyś, że jak się powiedziało A to teraz trzeba powiedzieć B i tyle. Nic więcej. Zamarłem! Ale dobre to nie? Tego i Wam zatem życzę! Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z utęsknieniem czekamy na powrót cieśli, który ze względu na nasze budowlane opóźnienia musiał wejść na inną umówioną budowę. Jak na razie dołujemy.

      Usuń