21 grudnia 2014

...nawet pogoda w kratę

Mróz wciąż się ociąga i nie chce nas szczypać. Próbujemy korzystać z jego łaskawości i popychamy sprawy do przodu. Mrozu nie ma, ale niżowa pogoda chce nam wydmuchać resztki animuszu z serc i głowy. Dziadek ogacony na zimę pelerynką z plandek, które w wolnych chwilach wietrzysko nadyma jak balon. Przed śniegiem założyłem folie w oknach. Szybko zweryfikował moją robotę inspektor wiatr... odbioru nie było, musiałem poprawiać bo folia się ze mnie śmiała furkocząc na wietrze. 
Wczorajszy wieczór przyniósł deszcz ze śniegiem i cały czas pada... 

Zbliżamy się do świąt i przy tej okazji chcemy życzyć tym, którzy tu zaglądają, radosnych spokojnych świąt, bez zmartwień i pogoni, w poczuciu spełnienia i miłości. 












7 grudnia 2014

Musieliśmy być grzeczni...

Mikołaj śniegu nie przywiózł – taki prezent od Mikołaja dla grzecznych dzieci :) Możemy jeszcze działać. Dziadek mróz tylko delikatnie uścisnął naszego dziadka za ujęcie wody na powitanie i odpuścił. 3 dni mieliśmy delikaty mrozik od -1 do -3 st.C. i kłopot z wodą, a od wtorku temperatura cały czas na plusie. Liczymy po cichu że jeszcze tydzień taki będzie, to zamkniemy szachulec nad podcieniem.
Dekarze od piątku łacą dach pod dachówkę... 4 dni, położą plandeki i wracają na dach kościelny – na wiosnę dokończą. Najważniejsze że na głowę już nie kapie.




14 listopada 2014

Sennie – jesiennie

W telegraficznym skrócie, dwie foty... Przygotowujemy się do zimy. Niestety, same obsuwy na zabagnionym placu budowy. Z trudem znajdujemy czas żeby zakończyć zaplanowane prace. Mamy nadzieję, że pogoda będzie nas jeszcze rozpieszczać. 




11 października 2014

Serce


Serce moje serce leży na przyciesi… tadiram tadirydy oj dziś dziś (posłuchajcie sami). 

Skala której fotografie nie oddają poraża, zwłaszcza gdy człowiek wespnie się na szczyt. 

Przestrzeń piętra nad oborą też niczego sobie… całkiem jak sala gimnastyczna. 

Doświetlamy ją lukarnami stylizowanymi na kształt podniesionych okapów domów ostaszowskich. 





8 września 2014

Dom z patyków

Przez ostatni tydzień na placu boju dzielnie stawali cieśle w zmaganiach z drzewnianą materią. Po tygodniu już widać efekty ich pracy i co tu dużo mówić... cieszy że wreszcie substancji przybywa. Wypada również napisać kilka słów na temat impregnacji drewna. Otóż od jakiegoś czasu zastanawiałem się czym zabezpieczyć szachulec przeglądając środki dostępne na rynku. Wygrzebałem też z pamięci słowa profesora starej daty, który uczył nas geometrii wykreślej i perspektywy. Wspomniał kiedyś na zajęciach że do konserwacji drewna nie ma lepszego środka niż smoła... podążając tym tropem zacząłem szukać dziegciu, czyli smoły drzewnej uzyskiwanej przy destylacji drewna. Niestety w Polsce nikt nie produkuje już tego specyfiku, nawet w Bieszczadach gdzie do dzisiaj wypala się węgiel drzewny. Przy okazji dowiedziałem się od ojca że mój dziadek używał dziegciu do konserwacji wozu drewnianego a bardzo gęstą smołą drzewną o konsystencji smaru (tzw. mazidłem) smarowało się osie. Dzisiaj łatwiej trafić na dziegieć w kosmetykach i weterynarii gdzie używa się go do leczenia chorób skórnych i kopyt końskich. Jednak dostępny specyfik weterynaryjny, który można zakupić w większych ilościach produkowany jest z drewna bukowego, które nie zawiera terpentów i nie konserwuje drewna tak jak smoła uzyskiwana z drzew iglastych. W końcu trafiłem na produkty szwedzkiej firmy AUSON. Firma ta produkuje prawdziwy dziegieć na dodatek w kilku wariantach... od jasnego do czarnego i ma dystrybutora w Polsce :)
Inter-Dagnex. Oprócz zabezpieczenia przed wilgocią dziegieć ma szereg innych zalet: działa przeciwgrzybicznie, odstrasza robactwo i jest przede wszystkim produktem naturalnym w 100%.
Oczywiście za wcześnie żeby recenzować od strony użytkownika ponieważ drewno zostało dopiero co zapuszczone dziegciem, ale mam nadzieję że sprawdzony przez naszych dziadów i pradziadów środek mnie nie zawiedzie :) Do impregnacji drewnianych protez dziadka użyłem SLIPERSOLJA (elementy zewnętrzne) oraz IMPREX jeśniejsza wersja do elementów stropu i słupów wewnątrz.

Belka stropowa zabezpieczona IMPREXem skąpana w porannej rosie. 

Słup po jednokrotnym malowaniu SLIPERSOLJA, Do pełnej konserwacji należy nałożyć dwie warstwy dziegciu. 

A tak wygląda dziadek po tygodniu pobytu cieśli na budowie... dzisiaj pojechali przygotowywać na warsztacie elementy więźby...niebawem powrócą. 


Nowy ganek z drewnianym słupem... jak sięgniecie pamięcią zamienił on metalową rurę. 

Tak wygląda dobudowana część budynku, w miejscu zawalonej stodoły. 

Od północnej strony będzie podcień a na słupach wsparty będzie drugi szachulec. 

Taki widok roztacza się z wnętrza. 

A tak wygląda wnętrze...











kalejdoskop czasu > vol.3

Czas na kolejną podróż w czasie... oto i ona.




2 sierpnia 2014

Nowy fachowiec

Od jakiegoś czasu mamy lokatora, który z upodobaniem bieli nam kominowy kikut. Początkowo przymierzał się do słupa elektrycznego i jak mówi sąsiad próbował nawet znosić nań badyle. Coś mu jednak budowa nie szła i zamiast budowlańcem elektrykiem postanowił zostać kominiarzem. 




10 lipca 2014

wianki, wieńce świętojańskie

Odbicie nastąpiło i już od jakiegoś czasu pniemy się do góry. Ociągałem się z relacją i post ten powinien zawisnąć jakiś czas temu bo na św. Jana wieniec był gotowy. Oczywiście wcześniej wylane były fundamenty pod ściany. Pozostajemy w obrysie stodoły, ale część gospodarcza miała fundamenty szczątkowe, ponieważ stodoła zbudowana była w konstrukcji szkieletowej na słupach drewnianych obłożonych deską i fundament należało popełnić nowy ponieważ w miejsce ścian z deski i wjazdu do stodoły postawiliśmy mury ceglane, które oszalujemy deską na wzór oryginału. Północną ścianę szczytową wzbogacamy o podcień wsparty na czterech słupach do którego wiodły będą z wnętrza 3 pary dużych drzwi werandowych z przeszkleniami i szprosami. Doświetlimy w ten sposób pomieszczenie bo okienka obory są zbyt małe, a nie chcieliśmy powiększać istniejących okien oryginalnych - nie wyglądałoby to najlepiej. Stopy pod słupy też już wylane.




30 maja 2014

Super belki

Zatrzymaliśmy się na chwilę w opowieści zastanawiając się czy dobrze kalkulujemy to co robimy...
Ostatni post, zdjąłem bo kuł w oczy nie tylko czytelników, ale i nas... faktycznie oglądało się go jak sekcję zwłok i ściskało w dołku. Przy tej okazji poczuliśmy też, jak to jest kiedy osiągnie się dno, bo my je właśnie osiągnęliśmy. Kiedyś pewnie wywieszę go znowu, bo to kawałek historii i emocji zawiera sporo. Musimy tylko nabrać do niego większego dystansu i przyzwyczaić się do nowej sytuacji... bardziej budującej. ZiŁy pewnie wiedzą o czym piszę bo z ich relacji wynika że etap mają podobny i odczucia tożsame.
Teraz na szczęście już się wznosimy i relacje za chwilę pojawią się na nowo snując mamrotów ciąg dalszy.

Dzisiaj jednak chciałem pokazać co kryje w sobie stary dom pełen niespodzianek... otóż kiedy ruszy się coś co się kruszy, ledwo stoi czy leży, to niespodziewanie okazuje się za moment, że to coś kryje następnego cosia a tych cosiów jest coraz to więcej. Kiedy kupisz stary dom, to nigdy do końca nie wiesz ile cosiów dostałeś gratis...
Dzisiaj wiemy już, że mamy spory skład z super drewnem bogatym w białko ale za to z małą zawartością celulozy i sami nie wiemy co z nim zrobić... jest tego cała sterta. Chyba tylko w komin...



















5 kwietnia 2014

Grunt to podstawa

Cóż można powiedzieć? Chyba tylko to ze wyrywamy nadal co popadnie. Przyszedł czas na posadzki i podłogi... 










I tak właśnie czyścimy dziadka do cna.