Za to jesteśmy przekonani że znaleźliśmy swoje miejsce na ziemi. Cały czas pracujemy na naszym otoczeniem...
Jesienią dokończyliśmy instalację CO i kotłownię. Sezon grzewczy rozpoczęliśmy z początkiem listopada.
Kwiecień to intensywne prace nad tarasem podcieniowym...
W planach w zasadzie był ujęty podcień... niespodziewanie plan rozszerzył się o przestrzeń przy wyjściu z kuchni do ogrodu i powstał taras wraz z klombem na zioła.
Równolegle zorganizowaliśmy ogródek warzywny...
Już teraz możemy stwierdzić że był to bardzo dobry, albo nawet przepyszny ruch :)
Dla czystej przyjemności naszej i naszych gości zorganizowaliśmy meble ogrodowe i hamak... idealnie wpasowały się w idealne miejsce.
To w tym miejscu „zrodziła się nowa tradycja”... rytuał pierwszej kawy na powitanie dnia :)
Tutaj wita nas słońce rozpoczynając każdy dzień... tutaj obserwujemy jak krowy sąsiada przeżuwają dzień... tutaj odwiedzają nas goście...
...czasami rogaci :)
Następnie przyszedł czas na wiatę dla konia... tak, mamy konia, a konkretnie klaczkę. Dlatego postanowiliśmy wybudować dla niej schronienie - wiatę. Dwie ściany już ma po starej owczarni, po dostawieniu 2 ścianek zamieni się w stajenkę... co nastąpi przed nadejściem zimy.
Nawet odpady nie marnowały się... nasz mikroelement wykorzystał je na swoim placu budowy.
Teraz kawę pijamy w towarzystwie damy... i cieszymy się że w końcu możemy być razem.
Dziękujemy Łucji za pomoc w transporcie kopytnej :)