12 maja 2017

Wiśta wio... wiosna przyszła.


Wio... wiosna przyszła, choć nie rozpieszczała nas temperaturami i zimna była to jednak Ona, ta upragniona. Od wczoraj już się ociepliło i mamy nadzieję że każdy następny dzień będzie już prawdziwie majowy.

Takie ładne polne kwiatuszki nam zakwitły... może to i jaki chwast... ale uroczy :)



Wiosna przyniosła nam kominy. Mogłem przeto przenieść z tymczasowej podokiennej lokalizacji naszą małą kozę i podpiąć pod jeden z nich. Skończyły się problemy z cofającym dymem... teraz pali jak silnik odrzutowy :)






Szopa się "ogarnęła"...



Na placu boju trwają walki nieprzerwanie... Może z pozoru trochę chaotycznie bo skaczemy to tu to tam... ale front posuwa się regularnie do przodu.

Obora nabrała trochę ogłady...


Po rozprowadzeniu  właściwej elektryki na parterze MisterM rozpoczął kładzenie tynków.


Na piętrze profilujemy skosy pod płyty GK. Sufit już częściowo opłytowany. 


W pomieszczeniach nad oborą strop otrzymał ocieplenie i OSBę...  



...tym samym, otrzymaliśmy całkiem zgrabny stryszek. 


Wyłaz kominowy dodał nam trochę światła i widok na okolicę...


...gdzieś tam na horyzoncie, majaczy Wieża Dalkowskiego Rycerza... To w linii prostej jakieś 14 km. 


Koza przydaje się nie tylko z powodów zimnych dni... 


Posadziłem zakupione naparstnice... Chyba im się u nas spodobało?


Z naszego ogrodu przeniosłem też część lilii mojej mamy. 


Otrzymaliśmy funkie od koleżanki żony... rosną pomimo tego że podłoże raczej piaszczyste, przepuszczalne i miejsce słoneczne. Czyli w zasadzie wszystko czego funkie w zasadzie nie lubią :)



Oprócz funkii, jeszcze "coś"... sam nie wiem co, ale niech rośnie, skoro chce. 


W ogrodzie posadziliśmy też trochę krzaczorów: gruszę Konferencję, wiśnie Łutówkę i North Star, morelę, czarną malinę Bristol, poziomki Baron Solemacher, żurawinę wielkoowocową oraz dereń jadalny. Wzdłuż ogrodzenia trochę lawendy, trochę kwiatów cebulowych, a przed domem malwy słoneczniki, rumian żółty, goździki nakrapiane, żagwin, macierzankę... niech rosną :)

6 komentarzy:

  1. Ach, ach. Wiosna Was obudziła jak Śledzibowców i jakis znak życia daliście wreszcie. Pięknie, pięknie i "domowo" i ogrodowo. Ale ten truciciel na zdjęciu żółty na wstępie...To, jeśli mnie wzrok nie myli, Senecio jacobaea L., czyli starzec Jakubek. Trucizna straszliwa dla owiec, koni, bydła.

    Niech Wam rośnie wszystko, co wsadziliście. Myśmy sadzili trzykrotnie, ale widać u nas tylko las chce rosnąć. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Izydorze, Twoja wiedza jest nieoceniona!!! Faktycznie to starzec. Może tak miało być abym wkleił tę fotkę do Twojego wglądu. Pojęcia nie miałem że to taki czort w uroczej odsłonie. Znalazłem dwie takie roślinki na posesji i usunąłem, w przyszłości będzie tu wypas, niech się nie rozsiewa.

      Usuń
  2. Miło popatrzeć na postępy w budowie ? czy restauracji? starej chaty. Ta koza z garnkiem węgierskiego gulaszu , mniam i ciepło domowe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, chyba to jakaś rebudowa :) sporo nowego w starym.
      Koza niezastąpiona...

      pozdrawiam zaklętych w piaskowcu :)

      Usuń
  3. o...wygląda pięknie :)
    powodzenia w dalszych pracach :D

    OdpowiedzUsuń